Niebo i piekło” jawiąca się w stalowo białych barwach zimowego klimatu, przedstawia kroczącego po śnieżnej górze wspinacza. Tytuł książki, podbity iskrzącym, chłodnym słońcem został przedstawiony w czerwono-pomarańczowym kolorze, podobnie jak brzeg i tylna oprawa książki.
Chciałbym opowiedzieć Wam pewien sen, jaki miałem niedawno. To był najcudowniejszy sen, jaki kiedykolwiek miałem. Szedłem długą aleją wysadzaną starymi drzewami. Były wielkie jak trzystuletnie lipy. Niezwykle piękne. Nigdy nie widziałem tak pięknych drzew. Kwitły rozsiewając niezwykły zapach. Droga z jednej strony ciągnęła się prostą linią aż po horyzont, z drugiej zaś kończyła jakimiś zabudowaniami. Wokół roztaczał się park czy sad, trudno mi powiedzieć. Rosły tam w każdym razie drzewa przeróżnych gatunków. Niektóre dopiero kwitły, na innych dostrzegłem już owoce. Wąskie ścieżki wiły się wśród nich. W oddali połyskiwała tafla jeziora. Szedłem powoli w kierunku zabudowań. Nagle dostrzegłem obok siebie nieznajomą dziewczynę. Szła milcząc. Co jakiś czas zwracała ku mnie głowę, uśmiechając się życzliwie. Byłem trochę onieśmielony, ale czułem się w jej towarzystwie wspaniale: lekko, radośnie. Emanowała życzliwością. Człowiek dobrze czuje się z dobrymi ludźmi. Ona musiała być wyjątkowo dobra. Od czasu do czasu zatrzymywała się przy którymś z drzew i dłuższą chwilę wpatrywała się w nie. Miałem wrażenie, że zachwyca się ich pięknem i upaja zapachem… Potem na nowo podejmowaliśmy wędrówkę. W pewnym momencie zapytała: „Wiesz, jak czuje się dziewczyna, kiedy otrzymuje bukiet kwiatów od kogoś kogo lubi? Dajesz dziewczynom kwiaty?” Właściwie nie wiedziałem czy jest to pytanie, czy po prostu stwierdzenie. Na wszelki wypadek kiwnąłem potakująco głową i powiedziałem: „Tak, daję stokrotki”. – „Widzisz, te drzewa” – ciągnęła dalej – „rosną, szumią, kwitną, pachną dla mnie. Nawet one mnie kochają… Tu wszystko mnie kocha”. I dodała jeszcze raz z naciskiem: „Wszystko i wszyscy”. Byłem zaskoczony i słowami, i sposobem w jaki je wypowiedziała – pełnym pokoju. – „Dlaczego się dziwisz?” – odgadła mnie. – „Tu nie ma smutku. Ani lęku przed niepowodzeniem, cierpieniem, chorobą, śmiercią. Tu nie ma obawy, że coś zmąci pokój. Wszystko daje mi radość i szczęście. Wszystko. Rozumiesz?” Zabudowania na końcu alei z każdym naszym krokiem przybliżały się, nabierając coraz wyraźniejszych kształtów. W końcu ukazał się na polanie w parku duży dom, raczej dwór… Przystanąłem trochę oszołomiony. To było arcydzieło! Majestatyczny! Zbudowany chyba z jakichś nieznanych mi materiałów, a może z marmuru. Kolory: piaskowy, różowy, wiśniowy, seledynowy i inne, które po raz pierwszy widziałem, układały się z sobą w niesłychanej harmonii. Kiedy podeszliśmy bliżej zobaczyłem tysiące szczegółów i szczególików, z których każdy musiał być wykonany przez artystę najwyższej klasy jak Leonardo da Vinci czy Michał Anioł. I każdy z tych artystów musiał włożyć w swoje dzieło nie tylko wielki talent i pracę, ale również wielką miłość. Dom kipiał miłością! Nieznajoma wyraźnie cieszyła się z mojego zachwytu. Od strony dworu dobiegał śpiew… I nagle zamurowało mnie. Na skraju polany zobaczyłem małe stadko tygrysów. Pięć albo sześć. Biegły w naszą stronę. Dziewczyna natychmiast wyczuła mój lęk. – „Nie bój się” – powiedziała ze znanym mi już spokojem. – „Tu tygrysy są łagodne jak baranki”. Poskutkowało. Ufałem jej. Podbiegły do nas bardzo uradowane ze spotkania. Zaczęły się łasić; wielkie, silne kociska. Zdawało się, że nas przewrócą. Mruczały jak domowe koty, tyle że głośniej. Dziewczyna głaskała je, poklepywała po grzbietach, pieszczotliwie do nich przemawiała. Z zadowolenia mrużyły oczy. Pochyliła się nad jednym, a ten śmiesznie podał jej łapę, choć przecież koty tego zwykle nie robią. Nosem dotknął jej nosa, a potem szorstkim jęzorem liznął policzek. Zabawa trwała przez chwilę. W końcu dziewczyna powiedziała łagodnie do stadka: – „Idźcie już sobie. Zawołam was potem. Mam gościa”. Odeszły. Dalej słychać było śpiew z otwartego okna dworu. Starałem się coś w nim dostrzec. – „To moja rodzina” – ubiegła pytanie, które chciałem zadać – „Tu mieszkam… Od dwustu lat”. Zadzwonił budzik. Bezwzględny powrót do rzeczywistości… W następne dni sporo myślałem o tym śnie. Co znaczyło „tu” w „tu mnie wszystko kocha”? To znaczy gdzie? Śniło mi się niebo! Zacząłem dużo myśleć – nie pierwszy zresztą raz – o tym, jak będzie w niebie. Ten sen – doszedłem do wniosku – nie był rzeczywistym obrazem nieba. Jakimś tylko może jego odblaskiem. Św. Paweł pisze przecież: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9). Choćbym nie wiem, jak się zastanawiał, choćbym nie wiem, jak starał się sobie wyobrazić i choćbym nie wiem, jak śnił, to i tak rzeczywistość nieba będzie tysiąckroć szczęśliwsza niż najszczęśliwszy sen. Ja mierzę wszystko swoją tylko miarą. Ja pyłek; słaby, ułomny, dźwigający na sobie piętno pierworodnego grzechu w dzień i w nocy, upośledzony przez ten grzech pod każdym względem… On, Stwórca wszechświata, Nieskończony, Wieczny, Wszechmogący, mierzy swoją miarą. Nie mogę wiedzieć, co przygotował najlepszy Ojciec tym, którzy Go miłują; Mądrość wszechmogąca…, Piękno wszechmogące…, Dobro najwyższe i wszechmogące. Nie wiem i nie mogę wiedzieć, co doskonała Miłość, wszelka Miłość, cała Miłość i na dodatek Miłość wszechmogąca może wymyślić? Niebo jest wieczne. Nie potrafimy również wyobrazić sobie, co to jest wieczność. Słowo tajemnicze, którego ludzki rozum nie pojmuje, bo zna tylko czas i według czasu wszystko mierzy. Jak długo będzie trwało to życie po śmierci? 500 lat, 1000 lat? A może milion lat? Nie. Upłyną miliony wieków, a z wieczności nic nie ubędzie. Wieczność to koniec czasu, to trwanie bez końca, bez granic. Tak jak wieczny jest Bóg, tak i Jego Królestwo. A skąd wiem, że w ogóle jest niebo? Może go nie ma? Może wszystko kończy się wraz ze śmiercią? – „Masz dowód na to, że jest niebo, piekło i czyściec?” – zapytał mnie ktoś. Dowodu czarno na białym, takiego jak dwa razy dwa równa się cztery, nie mam. Zresztą na wiele rzeczy nie ma takich dowodów. Życie nie toczy się według zasad matematyki. Czasami po prostu trzeba wierzyć! Świat tak jest skonstruowany. – „A masz dowód czarno na białym, że po śmierci nic nie ma?” – pytam. Można to udowodnić? Nie, ateista też wierzy, tyle tylko, że nie ma życia po śmierci. Też wierzy, choć dokładnie odwrotnie niż ja. Św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, św. Bonawentura, wielcy myśliciele, geniusze zachodniej cywilizacji, stanowczo utrzymywali, że jest niebo. Marks, Engels, Lenin, wybitni podobno filozofowie materialistyczni, równie stanowczo utrzymywali, że go nie ma. Św. Ludwik – król Francji mówił, że jest, Stalin i Mao Tse-Tung, że nie ma. Św. Maksymilian był tak przekonany o istnieniu nieba, że dobrowolnie oddał swoje życie ziemskie. Ci, którzy go wrzucili do bunkra głodowego, wierzyli oczywiście, że nie ma ani nieba ani piekła. Jak myślisz, komu ufam? Komu mam ufać, jak mi radzisz? Ktoś musi mieć rację, a ktoś się myli. Jeśli pierwsi mają rację, co stanie się z drugimi? Muszę opowiedzieć się po którejś stronie. Chodzi o sprawę najwyższej wagi, nawet ważniejszą niż życie i śmierć. Prawda tym razem nie leży pośrodku. Coś jest albo nie ma. Albo jestem z św. Agnieszką, św. Augustynem, św. Maksymilianem i wszystkimi świętymi, albo jestem po stronie Marksa, Engelsa, Lenina i innych, których lepiej nawet nie wymieniać. Po czyjej mam być stronie? Pisma czczone przez ateistów mówią wprost, że „religia to opium dla mas” lub podobnie, w różnych odmianach. W Piśmie czczonym przeze mnie tak czytam: „Jezus powiedział: »Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki«” (J 8,51). Święty Paweł zaś pisze: „Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne” (2 Kor 4,17). I gdzie indziej: „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą Królestwa Bożego” (1 Kor 6,9-10). Ja mam Pismo Święte, oni mają swoje pisma, pisemka, czasopisma itp., na których opierają swoją wiarę i sposób życia. Myślisz, że błędnie wybrałem? A oni? Nic nie ryzykują? Poza tym wiele moich osobistych doświadczeń i obserwacji przekonuje mnie, że jest jakieś ostateczne rozliczenie ze swego życia, że jest jakaś nagroda i kara za dobre i złe czyny. Życie człowieka ma jakiś głęboki sens i cel! A myślisz, że Ojciec Święty wierzy tylko? On wie! Jestem pewien, że dokładnie widzi ostateczne przeznaczenie człowieka… To się widzi raczej, niż dochodzi na drodze logicznych rozumowań. Żeby jednak zobaczyć, trzeba mieć światło, w mroku widzi się niewiele albo nic. Mówię o świetle Ducha Świętego. Tak jak trzeba mieć światło słońca, by dostrzec świat materialny, tak trzeba mieć światło Ducha Świętego, aby dostrzec świat duchowy. Ma się to światło, kiedy idzie się za Chrystusem. On jest „Światłem świata” (J 8,12). „Kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). I tu jest główny problem ateistów, materialistów itp. Wolą żyć w ciemnościach, niż jasności. Dlaczego? „Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło, bo złe były ich uczynki” – mówi Pan Jezus (J 3,19). Być może dlatego? Być może, jakie życie taka wiara? Łatwiej jest niektórym wierzyć, że nie ma nieba. Oczywiście! Jaki paradoks! Jeśli bowiem jest niebo, to jest i piekło. Jeśli jest piekło, to trzeba by się nawrócić, a to może być już większy wysiłek. Wolą nie podejmować tego wysiłku, ryzykując wieczność. Wystarczy dociekań. Muszę przede wszystkim myśleć, jak się dostać do nieba. Nie ma niczego ważniejszego niż zbawić się, zdobyć niebo; cel pierwszy, najważniejszy, sens mojego życia. Jak się tam dostać? Pewien młody człowiek zapytał Jezusa: „Co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?” (Mt 19,16). Odpowiedział mu: „Zachowaj przykazania” (Mt 19,17). „Jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9). Miłować Boga tzn. właśnie pełnić Jego przykazania. W ten sposób wyrażam moją przyjaźń, lojalność, przynależność do mojego wielkiego Mistrza i Przyjaciela. Nie potrafię wyobrazić sobie dokładnie nieba. Nie szkodzi. I tak myślę o nim; wpatruję się w to, co niewidzialne. Bardzo mi to pomaga; daje siłę i nadzieję w trudnościach, przeciwnościach, pokusach, często daje mi moc do wybierania tego, co dobre, choć trudne. Chcę coś zrobić dla mojego niezawodnego Przyjaciela. I wiem, że jeśli dla Chrystusa zrezygnuję z czegoś, co przyjemne i wybiorę trudniejszą drogę, zgodną z Jego wolą, tysiąckroć, milionkroć więcej otrzymam w życiu przyszłym. (A stokroć więcej już tu na ziemi). Dokładnie takie mam poczucie; wyrzekając się czegoś z miłości do Chrystusa, gromadzę sobie skarby w niebie. Świat proponuje mi „płynięcie z prądem”, by zyskać tanią popularność w zamian za tę Przyjaźń. Proponuje mi różnego rodzaju błyskotki bez wartości w zamian za obiecane skarby. Nie, dziękuję! Życzę Wam, byście kochali Pana Jezusa całym sercem, całym umysłem, z wszystkich sił i wytrwali w tej miłości, aż do spotkania się z Nim, twarzą w twarz w Jego Królestwie. I życzę Wam i sobie, żebyśmy mogli się tam, u Niego, kiedyś spotkać. Bardzo sympatyczna perspektywa, muszę powiedzieć. Do następnego razu! O wiele więcej znajdziesz w naszym sklepie!
Bardziej owocna może być dyskusja w temacie religijnym - "Niebo, Piekło". KK musi mięć do dyspozycji te pojęcia, musi mieć czym straszyć wiernych, a czym nagradzać. Do Nieba całe życie musimy się z wielkim trudem wspinać i to z trudem dość kosztownym finansowo (za wszystkie usługi naszego kochanego kleru, trzeba płacić i to
W słoneczny niedzielny dzień wybrałam się do jednego z najpiękniejszych miejsc okolic Kotliny Kłodzkiej - na Szczeliniec Wielki. Wycieczka była połączona ze zwiedzaniem pobliskich Błędnych Skał, którym poświęcę jednak oddzielny wpis. Wracając do Szczelińca Wielkiego, jest to najwyższy szczyt Gór Stołowych - 919 m Jak łatwo się domyślić to nie wysokość wpływa na jego ogromną popularność. Otóż swą sławę zawdzięcza on silnie spękanej warstwie skalnej, która pokrywa rozległą i płaską wierzchowinę. Mówi się, że obok Adrszpasko - Teplickich Skał jest to najefektowniejszy zespół skalny w Sudetach. Co prawda w Skalnym Mieście w Teplicach nie byłam, ale za to w Adrspach i owszem, i porównanie moim zdaniem wypada na korzyść polskich formacji skalnych - według mnie budzą więcej emocji. , Anja Na Szczeliniec Wielki udałam się najpopularniejszym szlakiem, który został wytyczony z Karłowa, niewielkiej wsi położonej u jego stóp. Z Karłowa w kierunku Szczelińca prowadzi brukowana droga, która w dolnej części przypomina bardziej pasaż handlowy niż szlak turystyczny. Po około 10 min drogi dotarłam do bramy wejściowej trasy turystycznej na Szczeliniec. Przede mną 665 kamiennych schodów do pokonania w drodze na górę. Zbudowane zostały one na przełomie XVIII i XIX w. przez Franciszka Pabla (sołtysa Karłowa, będącego też pierwszym oficjalnie mianowanym przewodnikiem turystycznym w Sudetach) i z pewnymi przeróbkami służą zwiedzaniu do dziś. Wspinając się mijam pierwsze formacje skalne, stanowiące jedynie przedsmak tego co czeka na szczycie. Widok z Wielkich Tarasów zapiera dech w piersiach. Widać stamtąd charakterystyczną płytową budowę Gór Stołowych, jak i też: Góry Sowie, Góry Kamienne, Karkonosze, Góry Orlickie i spore obszary Czech ze szczytem Koruny w Brumovskich Ścianach na czele. Pamiątkowe tablice znajdujące się w tym miejscu podają, że po Szczelińcu chodził sam Johann Wolfgang von Goethe, słynny niemiecki poeta epoki romantyzmu. I romantyzmu faktycznie tu nie brakuje, wystarczy się rozejrzeć. , Anja Tuż obok mieści się Schronisko, które zostało wybudowane w 1845 r. Co ciekawe do budynku nie wiedzie żadna droga dojazdowa, a transport odbywa się za pomocą wyciągu towarowego. Za schroniskiem rozpoczyna się druga płatna (symbolicznie) część trasy turystycznej. Ta część stanowi zdecydowanie tą ciekawszą. Już na początku ścieżka kieruje do Tronu Liczyrzepy zwanego też Fotelem Pradziada, gdzie znajduje się platforma widokowa. Po przeciwnej stronie ścieżki wznosi się formacja Kacząt, a tuż obok ścieżki - Wielbłąd, jedna z najefektowniejszych skałek na trasie. Na dalszym odcinku czeka kolejny punkt widokowy przy skałce zwanej Małpoludem. Następnie ścieżka prowadzi przez Diabelską Kuchnię do najgłębszej rozpadliny na trasie, na której dnie znajduje się Piekiełko. Piekiełko jest głębokie na 17 m i długie na 100 m. Za Piekiełkiem, po pokonaniu stromego wzniesienia, zaczyna się Czyściec, po którym przechodzi się do Nieba, z którego rozpościerają się już niesamowite widoki na okoliczne szczyty. To chyba jedyna możliwość by za życia przejść drogę z Piekiełka przez Czyściec do Nieba. W dalszej części trasy mijam jeszcze Kołyskę, Kwokę, Koński Łeb i Słonia. Wiele skał przypomina właśnie swym kształtem zwierzęta. Tłumaczy to pewna legenda. Głosi ona, że w odległych czasach na wierzchołku Szczelińca stał zamek, w którym mieszkała piękna księżniczka. Pewnego razu zamek odwiedził afrykański kupiec prowadzący pobliskim szlakiem handlowym swą karawanę. Księżniczka i kupiec zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia i postanowili się pobrać. Przeszkodził temu jednak zły czarownik mieszkający na szczycie Śnieżnika Kłodzkiego, który bez powodzenia starał się o rękę księżniczki. Rzuciwszy zaklęcie zamienił niedoszłych małżonków i całą karawanę w skały, które do dziś można oglądać na Szczelińcu.... Prowadząc w dół, szlak znów biegnie kamiennymi schodami aż do bramy skąd zaczynałam swoją wędrówkę. Mijając ponownie liczne stragany, zadowolona pełna wrażeń i z optymizmem patrząca na dalsze wędrówki do Ziemii Kłodzkiej, wracam do mojej bazy wypadowej.
Zobacz 14 odpowiedzi na pytanie: Jak sobię wyobrażasz niebo i piekło? Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1896)
Umarłem... Moja dusza aktualnie leci ku górze od zawsze uczono mnie bym nie bał się śmierci. Teraz kiedy nadszedł moment gdy to się stało zaczynam czuć delikatny stres. Gdy moja dusza wylatuje ze szpitalnego pokoju a ja widzę płaczące twarze bliskich, lekarzy którzy uzupełniają jakieś papiery. Z pewnością te papiery są związane ze mną ... z moim zgonem. Lewitując tak ku górze zastanawiam się co będzie dalej. Mija około pół godziny i stoję Tam... Sąd ostateczny ... widzę Boga, Archanioła Gabriela i tego przed którym przez całe nasze nędzne życie ostrzegali nas nasi rodzice i dziadkowie... Jestem spokojny... w pewnym momencie ciszę przerywa Lucyfer który zwraca się do mnie w tych słowach ,,Ty! Który zostałeś stworzony na podobiznę stwórcy stoisz przed nami i nic nie mówisz. Zdradziłeś Boga! Oszukałeś ! Jesteś tylko zwierzęciem które turla się w przedśmiertnych spazmach! Zobaczcie szanowni goście, że ten tu stojący przed nami człowiek powinien trafić do piekła! Miał dużo grzechów za swojego nędznego życia!'' Ja stojąc przed ławą przysięgłych zaczynam płakać, modlić się ,,ojcze nasz któryś...'' i w tym momencie przerywa mi Lucyfer ,,Głupcze! Myślisz, że modlitwa cię uratuje?!? Jesteś w błędzie! Jesteś stracony i ja tego dopilnuje!'' Nagle rozbrzmiewa się uderzenie... Myślę sobie ,,To chyba Bóg, mam nadzieję, że to On i czuje mój ból i chęć pójścia do raju''. Nagle Bóg wstaje i mówi ,,Tak Lucyferze to tylko stworzenie. Ale to właśnie ja umiłowałem sobie je jako potomka Adama i Ewy. To ty podkusiłeś Ewę by zjadła owoc z drzewa Dobra i Zła. Uważam, że pomimo jego zwątpienia powinien trafić do raju. Cóż kochani czas narady a ty Stworzenie zaczekaj tu! Grom z nieba uderzył 3 razy i ława sędziów gdzieś zniknęła... ,,Cóż ja teraz pocznę? Co ze mną będzie? Jaki będzie dalszy los ?'' Minęło może z 20 minut i pojawiają się... Przemawia Bóg: ,,Cóż doszliśmy do wniosku, że trafiasz do nieba, myślę, że cieszysz się z tego wyboru'' Bóg się uśmiechnął i spojrzał w mim kierunku ja odwzajemniłem mu uśmiech i spojrzałem na zawiedzionego Lucyfera głaszczącego jakieś odrażające coś nie wiem dokładnie co ale wyglądało to ohydnie. ,,Gabrielu zaprowadź nasze stworzenie do Świętego Piotra który musi dokończyć formalności'' ,,Dobrze Panie!'' I zniknęliśmy... To była tylko chwila i pojawiliśmy się przed wielką bramą która była chyba ze złota bynajmniej tak mi się zdaje wrota były grube i miały na sobie złote znaki, staliśmy na chmurach. Nie potrafię określić jak czuły się moje stopy w kontakcie z czymś takim. Byłem tak podekscytowany, że o niczym innym nie myślałem tylko o tym, że zaraz wejdę tam gdzie każdy marzy żeby być. Raj który wreszcie stoi przede mną otworem. Rozmowa ze Świętym Piotrem była dosyć szybka oddałem mu swoje wspomnienia i te dobre i te złe. Dostałem szanse zaczęcia wszystkiego od nowa w miejscu bez skazy bez potrzeb. Tamto miejsce nie różni się niczym od tego naszego tu na Ziemi. Są domy są ulice dużo drzew i ogromne złociste łany zbóż. Dzieci bawiące się ze sobą, ludzie rozmawiający jakby nic się nie stało. Oni po prostu zapomnieli o troskach które spotykały ich gdy jeszcze żyli. Wśród nas dusz którym udało się dotrzeć aż tutaj chodzą anioły. To piękne stworzenia w złoto-białych zbrojach z mieczami schowanymi w pochwach. Jedyne co zapadło mi w pamięć to wzór krzyża na rączce od miecza. Zdążyłem zadomowić się w tym miejscu. Odnalazłem rodzinę która dawno temu zginęła. Miałem możliwość również spoglądania na to co dzieje się tam na dole. Wystarczyło, że popatrzyłem na pewną rzekę która płynęła niedaleko. Dzięki niej mogłem zobaczyć wszystko tam na dole, wystarczyło tylko pomyśleć co chce się zobaczyć. Jednak było mi tu tak dobrze, że nie chciałem tego robić. Pamiętam, że kiedyś rozmawiając z moim pra pra pra dziadkiem kiedy opowiadał mi o sobie spostrzegliśmy że Anioły zaczynają być lekko zdenerwowane i zaczynają czegoś szukać. Nie jestem raczej osobą która interesuje się takimi rzeczami jednakże kiedy w raju pojawiają się takie emocje to zaczyna być dziwne. Widziałem jak Anioły podlatują do ludzi i każą im gdzieś przejść co było trochę dziwne. Sam Gabriel również podleciał do mnie i mojego dziadka informując nas, że mamy udać się do Katedry. Mówił również, żebyśmy się nie martwili bo wszystko będzie dobrze. Zgodnie z wolą Gabriela udaliśmy się do Katedry. Anioł poprosił innych aniołów aby nas pilnowali. Pamiętam, że było ich czterech. Każdy z nich był dziwnie zaniepokojony. Gabriel wyleciał z katedry i nagle... Zabrzmiał dzwon. Ale nie taki zwyczajny dzwon. Ten który dzwonił teraz miał donośniejszy dźwięk całkiem inny niż reszta. Gdy ludzie się pytali o to co się dzieje Aniołowie nie chcieli nic powiedzieć prosili nas abyśmy siedzieli cicho a nic się nie stanie. Kiedy ludzie ucichli przypomniało mi się, że podczas sądu ostatecznego do Lucyfera przybył demon. Pewnie to przybycie ma związek z tym co teraz się dzieje ? Postanawiam niepostrzeżenie wymknąć się z Katedry by zobaczyć co się dzieje. Kiedy uciekłem schowałem się między chmurami. Gdy tak leżałem usłyszałem rozmowę dwojga aniołów. Najciekawszym i najbardziej intrygującym zdaniem wypowiedzianym przez jednego z nich było ,,Oni już tu są'' bądź ,,Oni byli widziani niedaleko, będą tu lada chwila. Przygotujmy się!''. I nagle opisane przez świętego Jana siedem anielskich trąb zapowiadających Apokalipsę zaczynają trąbić . Kolejne dźwięki rogów mają wywoływać klęski, zagładę i śmierć. Ostatni z rogów oznaczać będzie początek chaosu i końca. Gdy dobiegła końca 7 melodia zza chmur wyłoniła się armia jakiej nigdy nie widziano. Armia z samych piekieł demony, stwory których nie da się opisać. Mające ogony, rogi, ostre jak brzytwa zęby i są cali we krwi i ogniu. Demony mają zbroje z ognia mają miecze wykute z piekielnych skał. Ale co to?!?! To nie demony czy inne stwory idą pierwsze! Anioły zastygły w bezruchu. Jeden z nich krzyknął tylko, że to ludzie którzy trafili do piekła. Oni są wypuszczani najpierw jako mięso armatnie i odwrócenie uwagi! Diabły dobrze wiedziały, że anioły nie skrzywdzą ludzi dlatego zostali wypuszczeni jako pierwsi. Tuż za nim wyłania się chmara ogromnej armii podzielonej na dwie sekcje. Latająca sekcja to były demony lekkich grzechów a pod nimi była armia grzechów ciężkich sam Diabeł siedział w swym rydwanie ognia za całymi piekielnymi legionami. Pomyślałem sobie ,,cóż to już czas...'' i ukryłem się głębiej w chmurach czekając na rozwój wydarzeń. Najpierw bohater wędruje po Piekle, następnie udaje się do Czyśćca, aby na końcu odwiedzić Niebo. Piekło w „Boskiej komedii” w dużej mierze odpowiada tradycyjnemu myśleniu na temat tego miejsca, a więc jest zamieszkane przez grzeszników, którzy cierpią z powodu występnych uczynków popełnionych za życia. Wygląda jak normalny człowiek, ma zajęcie jak normalny człowiek, prowadzi też raczej standardowe życie, ale gdy popatrzymy w jego akty notarialne… możemy się mocno zdziwić. Mieszko Makowski postanowił, że chce założyć swoje państwo. Jak zamierzał tak zrobił – przeczesał książki historyczne i znalazł ziemię niczyją w okolicach Kanady, którą przejął przez zawłaszczenie i która stała się podstawą do utworzenia państwa. Specjalnie do tych celów wkupił działkę pod Radomiem i założył na niej enklawę, coś w rodzaju ambasady Królestwa Kabuto. Poprzez aprobatę radomskiego sądu otrzymał paręnaście miesięcy wcześniej akty notarialne do… zaświatów. To w jego rękach leżą papiery na posiadanie nieba, piekła, czyśćca, Hadesu, Olimpu, a także muzułmańskiego raju z 72 dziewicami. Jak sam mówi – Bóg mógł zjawić się na sprawę, lecz tego nie zrobił, więc w świetle przepisów nie ma do nieba żadnych praw. Jako lokatę na przyszłość Mieszko przejął także kilka słońc i planet w kosmosie. Po co to wszystko? By pokazać, na co pozwalają luki prawne naszego systemu i by rozreklamować fundację Uroboros, którą prowadzi. Poznajcie Mieszka. Człowieka, który potrafi zagrać na nosie systemowi. Królu, gdzie korona?Nie potrzebuję, mam do tego luźne podejście. Nie chodzi mi o to, by nakarmić swoje ego jak jakiś świr i by mówić ludziom: kłaniajcie mi się, jestem królem!Jak się powinienem zwracać do ciebie, jeśli mielibyśmy rozmawiać oficjalnie? Królu? Cesarzu? Lordzie?Gdy już ktoś musi mnie jakoś zatytułować na drodze oficjalnej, niech będzie to „władca”, bo „władca” kojarzy się raczej ze sprawowaniem władzy, jakąś realną praktyką. Król? Nie wiem, nie jest mi to potrzebne, chociaż taki tytuł może w sumie wynikać z ustroju, jaki mamy – monarchię – ale jest on wprowadzony wyłącznie z wygody. Wiele małych państw jest monarchiami – Księstwo Monako, Watykan, Emiraty. Ze względu na małą powierzchnię nie potrzebują rządu na pięćset osób i w ogóle, tak samo jak i w swoim państwie jakiekolwiek pole dla demokracji? Nie wiem, czy taki ustrój w ogóle istnieje, ale u nas to monarchia jest połączona z anarchią. Teoretycznie król decyduje o rozwoju państwa, natomiast nie decyduje o obywatelach. Oni sami decydują o sobie. Nie ma demokracji, nie wybierają, co ja z nimi będę robił, ponieważ oni sami ze sobą mogą robić co chcą i nic mi do tego, byleby nie szkodzili drugiemu się zakłada własne państwo? Mówimy o jakiejś kompletnej się wydaje w Polsce, bo na świecie powstaje po kilka mikronacji rocznie, nie odkryłem wcale Ameryki. Ogólnie interesuję się prasą zagraniczną, siedzę w prawie, biznesie, muszę się orientować. Wpadł mi jeden artykuł odnośnie państwa na platformie. Za chwilę drugi – jakiś Egipcjanin założył państwo. Za chwilę trzeci – Czech ze swoim krajem. Pomyślałem sobie wtedy: kurde, skoro to tak można, to ja też tak chcę. Postawiłem sobie pytanie: jak to zrobić? Było parę miesięcy zabawy i się udało. Warunek do utworzenia państwa jest jeden – trzeba spełnić założenia konwencji z Montevideo, czyli mieć własny kawałek ziemi, do którego nikt nie rości praw, mieć obywateli, sprawować władzę i to wszystko. Największym problemem jest ziemia niczyja. Gdy chciałbym założyć państwo na tym trawniku, który jest przed nami, miałbym problem – po pierwsze należy on do uczelni, po drugie do państwa polskiego. Nie jest to ziemia niczyja, po prostu. Musi być teren, do którego nikt nie rości praw. Udało się znaleźć taki przy Kanadzie, gdzie stworzyła się okazja poprzez błąd przy wyznaczaniu granic. W 2015 roku przy Egipcie dwa kraje się spierały ze sobą. Był jeden teren sporny z ropą, o który szła walka i drugi pustynny, taki gówniany. Oba kraje chciały ten z ropą, nikt nie chciał tego gównianego i solidarnie uniosły się honorem: my tego gównianego nie chcemy, weźcie sobie go wy. Sprytny obywatel wyhaczył tę sytuację i potwierdził oficjalną drogą to u obu państw. „Chcecie to? Nie, my nie chcemy. A wy? Nie, my też nie chcemy. No to ja biorę!”. Oni nadal się kłócą o ten teren z ropą, a on założył sobie państwo na tej pustyni. Nic tam wielkiego nie zrobi, nawet nie zasadzi kwiatka, bo od razu zwiędnie, może co najwyżej się poopalać. To ziemia – strzelam – może trochę mniejsza od Radomia. Ale dostać taki teren za darmo – kto by nie chciał?Siedziba Kabuto koło Kanady wygląda tak, że raczej byśmy sobie tam nie nie. 99,9% tego terenu to woda, poza tym – trzy śmieszne skałki. Na upartego można byłoby tam porozmawiać, ale spędzić noc i przeżyć – to już byłoby spore państwo nie gwarantuje obywatelom bezpieczeństwa. Gdybym wydawał tam pozwolenia na zasiedlenie – to tam w ogóle?Osobiście nie. Będę się wybierał w te wakacje to za władca, co nie zna swojego terytorium?!Prawda? Teoretycznie nie muszę. Wydaje mi się, że Beata Szydło też nie widziała całej Polski, zresztą w Kabuto nie ma nic do oglądania. Planuję zakupić działkę w Kanadzie, by mieć blisko do swojego państwa. Przy mikropaństwach nie chodzi o samo terytorium, a o to, by mieć je gdziekolwiek i jakiekolwiek, by służyło ono za podstawę prawną do utworzenia państwa. Tak naprawdę takie mikropaństwo – niezależnie od powierzchni – ma te same możliwości administracyjne, co Rosja, Niemcy czy każde inne państwo. Oczywiście, nie liczy się na arenie międzynarodowej, bo nikt nie będzie go słuchał. Nie ma zasobów naturalnych, nie ma w sumie nic, co mogłoby zaoferować, nie liczy się. Ale możliwości prawne znalazłeś tę ziemię niczyją? To nie jest wiedza, którą znajdziesz w pierwszym lepszym pokopać w książkach historycznych czy na angielskich forach. Nie jest to takie proste, bo mikrpaństw powstaje kilka rocznie, więc te tereny są cały czas zajmowane. Był okres, w którym Kanada miała problem z wyznaczeniem granic. Zebrał się sąd arbitrażowy, okazało się, że pominęli 74 kilometry kwadratowe. Wszystkie państwa sąsiadujące podpisały się: tak, przyjmujemy ten podział. Kanada się nie upomniała, wszyscy przyklepali – proszę bardzo, wezmę ja. Trzeba korzystać z takich jest takich miejsc na świecie?Nie wiem, ciężko się do tego dokopać. Gdybym wiedział o jeszcze jakimś – na pewno bym je zajął. Raczej nie jest ich aż tak dużo, ale sytuacja na świecie jest o tyle dynamiczna, że cały czas tworzą się nowe. Najłatwiej jest wyszukiwać po poszczególnych konfliktach, bo to po nich takie miejsca zostają. Nawet, jeśli nic nie ma – wystarczy poczekać chwileczkę i będzie. Jesteśmy w takim momencie historii, że granice będą się niedługo sobie, że przejmujesz jakiś teren między – powiedzmy – Azerbejdżanem a Armenią, którego niby nikt nie chce, a potem nagle obie strony przypominają sobie o tym terenie i biorą go i nie. Ziemia niczyja to taka ziemia, której wszyscy się wyrzekli, więc zakładam, że skoro mówią o tym oficjalnie, to faktycznie tak jest. Ziemia sporna to taka, do której roszczenia ma więcej niż jedna strona. To zupełnie co innego, tam jako Kabuto nie mamy żadnych szans. Mikronacje istnieją, mają się dobrze. Oczywiście nie mówię o mikronacjach o charakterze przestępczym, bo takie też są. Jedną z pierwszych mikronacji – to była jedna z moich inspiracji, trochę mroczna, ale jednak – było czteroosobowe państwo na platformie wiertniczej koło Anglii. Czteroosobowa rodzina przestępcza. Było o nich głośno, gdy podpłynął kiedyś do nich rybak i oni go z tej platformy zastrzelili. Oczywiście sprawa wylądowała w sądzie, ale sąd stwierdził, że nie można ukarać zabójcy, bo przestępstwo miało miejsce w innym państwie, które nie zakazuje tego typu praktyk. A to państwo było tak wielkie, że jak teraz patrzymy do przodu, objęlibyśmy wzrokiem cały kraj. Wtedy złapałem taką zajawkę: kurde, te mikronacje to potęga. Oni mogli tam robić wszystko – prochy, broń, co tylko istnieją? Sprawa z platformą wiertniczą skończyła się tak, że mieszkańcy zostali ewakuowani, a ona została wysadzona w powietrze przez Włochów. Coś tam im nie wyszło w interesach chyba. Podejrzewam, że nie dogadali się co do cen prochów. Mikronacje są bezbronne – nie posiadają armii, opierają się o bezpieczeństwo sąsiadów. Mikronacja na platformie była wyjątkowo ryzykowna, bo w sumie nikt nie mógł w razie czego cię obronić. Trudniej było tam dotrzeć, ale gdy już ktoś dotarł – byłeś zdany sam na czteroosobową armią wojny raczej się nie wygra. No właśnie. Dlatego dobrze jest, by prowadzić mikronację w przemyślany sposób politycznie i dyplomatycznie i nie robić jakichś lewych ruchów typu handel prochami, a raczej próbować się zaprzyjaźnić z innymi państwami. Najpierw z małymi, bo są one – wiadomo – otwarte, potem ze średnimi, a nuż uda ci się polubić z kimś dużym. Niektóre państwa mają liberalne podejście do tego typu działań. Jeśli powiedziałbym w Dominikanie czy Kanadzie, że chciałbym im zabrać kawałek ich terenu na własne państwo, oni mówią wprost: OK, ale podpisz z nami tylko umowę międzynarodową, że nie będziesz działał na naszą szkodę. Nie robią problemu. Jakbym na Ukrainie coś takiego zrobił, pewnie by mnie zamknęli. W Rosji – rozstrzelali. A w Polsce? W Polsce trzeba się przepychać z urzędami, policjami. Polska jest dla mnie jeszcze wschodnim dostałeś pisma, które akceptują twoje państwo i enklawę pod Radomiem, natomiast gdy dziennikarze pisali zapytania oficjalną drogą zawsze dostawali odpowiedź, że MSWiA na nic takiego się nie zgadzało. Jestem pod wrażeniem umiejętności dyplomatycznych MSWiA, gdyż oni w żadnym komunikacie nie napisali jednoznacznie, że są nie. Napisali prawdę, ale w ten sposób, by brzmiała ona, jakby się nie zgadzali. Napisali na przykład „nie wydawaliśmy żadnych postanowień”, co jednoznacznie sugeruje, że się ode mnie odcinają. Problem w tym, że nie musieli wydawać żadnych postanowień, wystarczy, że podbili moje. Chodzi o to, żeby odpowiednio wystosować komunikat. Na początku odpowiadali, że nic nie wiedzą. W mediach pojawiły się zdjęcia moich dokumentów i nagle sobie przypomnieli. Po śledztwie wewnętrznym czytałem komunikat, że szukają głąba, który przybił i zaakceptował to państwo. Jak na moje oko się rąbnęli. Ale nie można wymagać, by każdy pracownik MSWiA znał prawo międzynarodowe. Pismo zostało przyjęte, przez 30 dni nie było odpowiedzi negatywnej – znaczy, że Kabuto jest już nie do i nie. Pod katem prawnym – nie. Pod kątem takiej polskiej prozy życia – polski rząd może powiedzieć, że ma w dupie prawo międzynarodowe. I pewnie by tak było, gdyby działo się u nas coś, co działa na szkodę państwa polskiego. Teoria teorią, życie życiem. Mogę chodzić i machać sobie dokumentem, ktoś może stwierdzić, że ma to w dupie. Jesteśmy w Polsce. Zajmuję się prawem od kilku lat, tu zapadają wyroki niezgodne z prawem i konstytucją, bo sędzia sobie tak postanowił. Nie oczekujmy od Polski, że będzie respektowała prawo międzynarodowe. Jesteśmy zamknięci na tego typu inicjatywy, może dlatego, że byliśmy przez wszystkie lata planujesz rozbudować enklawę, którą utworzyłeś na działce pod Radomiem?Na razie nie ma tam nic. Szczere pole. Mamy o tyle trudniej, że jesteśmy enklawą z ograniczoną suwerennością, więc nie mamy swojej eksterytorialności jak typowa ambasada i jesteśmy w znacznej mierze uzależnieni od sąsiada. Zrobimy lewy ruch – mogą wysłać jeden oddział i nas podbić. Na pewno zagospodarujemy ten teren. Na 99% będzie tam szkoła, strzelnica – nas akurat kościoła mieć nie będziemy, szkoła będzie prowadzona online, a strzelnica rzeczywiście musi być. I tylko to. Nie chcę inwestować zbyt wiele w tereny związane z Polską, inwestuję w innych miejscach na świecie – Kanada, Dominikana. To może zabrzmi smutno, ale Polska jest szalenie ryzykownym terenem do inwestowania. Sytuacja pod kątem jednego czy drugiego rządu jest totalnie nieobliczalna. Minister może wstać rano, wymyślić sobie ustawę z dupy i wszyscy mamy przerąbane. Boję się inwestować w Polsce, bo boję się utraty kapitału, po ci potrzebna po to by wykształcić obronność czy dla celów sportowych?Bardziej dla celów sportowych. Nie będziemy militarną potęgą, jesteśmy państwem zdecentralizowanym. Każdy obywatel broni się sam, poza tym mamy ochronę ze strony sąsiadów. Zresztą już na spotkaniu z ministrami mówiłem, że mamy XXI wiek i nie potrzeba nam dziesięciu tysięcy żołnierzy. Wystarczy trzech zarąbistych hakerów i podbijemy pół świata. W ten sposób będziemy rozwijać obronę. Generalnie może być tak, że III wojna światowa odbędzie się w internecie. Są już robione jakieś próby – ostatnio zaatakowana została Wielka Brytania. Przez atak hakerski kraj został sparaliżowany na kilka godzin. Pewnie to był teścik przed czymś większym. Pozbawienie ludzi prądu cofa ich o paręset lat. A taki kraj, który jest paręset lat w plecy, łatwo podbić. Kiedyś hakerzy – nie pamiętam już gdzie – zaatakowali elektrownię i cała się sfajczyła. To potęga. Natomiast wracając do sportu – tak, chcemy go rozwijać. Bez problemu mamy kwalifikację na turniej Non-FIFA, więc to już jest coś. Nie wiem jak to będzie z próbą wystąpienia na olimpiadzie, pewnie bardzo ciężko, ale spróbujemy na w jakąś konkretną olimpiadę?Jeszcze nie mogę powiedzieć nic konkretnego, dopiero zbieramy ludzi. Mamy póki co tylko osoby, które ścigają się na wózkach – generalnie chcemy pokazać pozytywny przykład, zaktywizować osoby niepełnosprawne. Czasami jak oglądasz inaugurację olimpiady, widzisz coś takiego: biegnie na czele reprezentacja Rosji, 160 flag, potem ktoś inny w równie imponującej liczbie, a na końcu jakieś Kingobango, w którym biegnie jeden murzynek z flagą. To właśnie takie Kabuto. I jak po czymś takim ktoś mógłby powiedzieć: „e, Kabuto to tak naprawdę nie istnieje”. Jak to nie istnieje, olimpiady nie oglądałeś?!Zakładając państwo musiałeś podjąć kilka strategicznych decyzji. Skąd taka nazwa a nie inna?Nazwa musiała brzmieć trochę egzotycznie. Gdybyśmy chcieli wypływać na szersze wody międzynarodowe – nawet jako mikronacja – państwo musi się nazywać by nie czy coś w stylu „Nowi Słowianie”. To byłoby fajne w Polsce, miałoby dużo lajków na Facebooku, ale gdybym wystosował list dyplomatyczny do Księstwa Monako od Nowych Słowian, popatrzyliby na niego i stwierdzili „no fajnie, niech chłopaki się bawią dalej”. A ktoś patrzy „Mikronacja Kabuto”, które nie kojarzy się z niczym specjalnym – fajnie, ktoś chce z nami podpisać pakt. Sami chcą, gdyż to podnosi ich rangę. Mówiąc szczerze, Kabuto to było pierwsze, co wpadło mi do głowy. Słowo oznacza japoński hełm i to też jest nie bez znaczenia. Chiny i Japonia to kraje bardzo rozwinięte gospodarczo i łatwiej będzie robić z nimi interesy, jeśli ma się nazwę związaną z ich tej chwili emitujemy naszą kryptowalutę, są to Kabutocoiny i zamierzamy wejść na rynek azjatycki. Gdyby to się nazywało Mieszkocoiny albo Słowianocoiny, pewnie nikt by nie zauważył. A tak Chińczycy kupią to tylko dlatego, że ma to taką nazwę. Przemyślałem to pod kątem przyszłościowym i taka flaga a nie inna?Przekątna na fladze oznacza granicę, kółeczko w środku to nasza enklawa, a zielone tereny to inne państwa. Pokazujemy, że nie jesteśmy państwem centralnym, ale że jesteśmy na granicach innych państw. Trochę jak ospa rozsiana po całym razie się tworzy. Jest kilka osób, które się zgłosiło ze swoimi propozycjami. Niektóre były zabawne, niektóre trąciły Koreą Północną, jeśli chodzi o uwielbienie władcy. Szukamy czegoś pośrodku, żeby było na poważnie. Oficjalnie mogę powiedzieć, że hymnu jeszcze nie pozostawiam dla wyobraźni ludzi, ale nie powiem ci, co ono oznacza, bo to też chwyt marketingowy. Jeśli ludzie będą wiedzieć – przejdą obojętnie. Jeśli nie – będą tworzyć sobie jakąś historię i zainteresują się to dla mnie w praktyce by oznaczało, gdybym został członkiem Kabuto? Nic. Nic ci to nie da, ale nic cię to też nie kosztuje. Co ci daje obywatelstwo polskie poza długiem publicznym 30 tysięcy na głowę i tym, że cię nie lubią na arenie międzynarodowej?Na przykład edukację. Tak, ale tak naprawdę ty sam za tę naukę płacisz w podatkach. Gdybyś nie był obywatelem Polski i przyjechał sobie z Białorusi, też miałbyś to prawo. No więc co ci daje?Patrząc w tych kategoriach – samo jak Kabuto i każde inne obywatelstwo. To bardziej oznaka przynależności do czegoś a nie realna korzyść. Jest jakiś kraj, chyba Libia albo coś z okolic, która wypłaca swoim obywatelom pieniądze za to, że po prostu są. W Kabuto czegoś takiego jednak nie ma. Socjalizmu nie wprowadzamy i wprowadzać nie będziemy. Wiadomo, że jeśli państwo się będzie rozwijało, to benefitów będzie więcej. Wstęp do enklaw na dłuższy czas będą mieli tylko że nic nie kosztuje, a widziałem artykuł, w którym zarzucano ci, że pobierasz od obywateli po dwa Obywatelstwo jest za darmo. Składasz wniosek i jeśli nie ma wątpliwości co do jego wiarygodności – już chyba ze sto Janów Pawłów II i Adolfów Hitlerów domaga się obywatelstwa – zostajesz obywatelem w ciągu siedmiu dni. Ja już czytałem takie teorie spiskowe, że to się w głowie nie mieści. Gdyby ktoś chciał założyć firmę w Kabuto, proponowaliśmy wpłacić przy okazji pieniądze na fundację w kwocie 2000 złotych. Ale to nie był przymus – kto chciał, to wpłacił, kto nie chciał, to nie wpłacił. Wpłaciły dwie osoby. Powoli od tego odchodzimy, bo popularność tego nie jest zbyt firmy w Kabuto nie ma sensu – i tak podlegasz pod polski system czy jakiś inny – zawsze podlega się pod system podatkowy kraju, w którym realnie się jakąś działalność prowadzi, o tym stanowią ustawy o rezydencji podatkowej. Jeżeli bym założył firmę w Rosji, ale prowadził działalność w Polsce, i tak zapłacę podatki w są motywy ludzi składających wnioski o obywatelstwo?Niektórzy mają dość tego, co się dzieje w Polsce i ich jest większość. Część lubi idee wolnościowe, anarchistyczne. A część podchodzi z przymrużeniem oka na zasadzie „fajna inicjatywa, dołączę się”. Kontaktujemy się wyłącznie internetowo, nie mam możliwości kontaktu z każdym obywatelem osobno, bo to kilka tysięcy ludzi, musiałbym nie robić nic innego. Myślałem w ogóle, że założenie takiego państwa to mało roboty. Życie pokazuje, że to po kilka godzin pracy dziennie. Kwestie administracyjne, kwestie dyplomatyczne – ktoś to musi robić. Są ministerstwa, ministrowie to ogarniają, ale potem trzeba wszystko przyklepać i sprawdzić, czy ktoś gdzieś nie popełnił błędu. To się wydaje, że szybko się robi, ale trochę trzeba spędzić czasu na przygotowanie odpowiednich pism, kontakt z ambasadami, korespondencje, czasami spotkanie w Warszawie. Jest z tym trochę już jakieś relacje międzynarodowe?Tak. Z Dominikaną – było to najprostsze, bo mamy z nią kilka wspólnych interesów. Także z Estonią, która bardzo przychylnie patrzy na współpracę. Ukraina podeszła do nas z rezerwą, bo się boi, czy nie jesteśmy czasem kolejnymi zielonymi ludzikami z Rosji, które chcą do niej wejść. Najtrudniej idzie oczywiście z Polską, ale nie ma co się oszukiwać – Polak ma zawsze najtrudniej w co taka Estonia nawiązuje z wami relację?Trudno mówić o jakiejś współpracy handlowej, bo nie mamy czym handlować. To tylko współpraca na zasadzie dyplomacji i wspierania się na arenie międzynarodowej. Ma to po prostu ładnie wyglądać. Estonia chce coś zdziałać, ma jakiś pomysł i chwali się, że ileś ta krajów ją popiera. Gdyby nie my – popierałyby ją trzy kraje. Dzięki nam – cztery. Na tej zasadzie to z innymi mikronacjami?Zasadniczo nie, bo większość mikronacji jest niestety martwych. Zostały założone i zapomniane przez właścicieli, więc nie bardzo jest pole do popisu. Poza tym – zabrzmi to bardzo nieskromnie, ale muszę to powiedzieć – wydaje mi się, że jesteśmy najaktywniejszą mikronacją na świecie, jeśli chodzi o nawiązywanie stosunków biznesowych i dyplomatycznych. Nie mamy na tej arenie partnerów. Jesteśmy mikronacją, ale staramy się działać jak większe państwo i do większych państw świadomości Polaków jako pierwszy przebił się chyba Liberland założony w to w ogóle kontrowersyjny temat. Powstał na terenie spornym, a nie niczyim, więc teoretycznie nie ma spełnionych postanowień prawnych, więc nie można mówić, że Liberland ma status państwa. Z tego, co czytałem w mediach, prezydent Liberlandu został aresztowany za nielegalne przekroczenie granicy chorwackiej. Nic nie słyszę o rozwoju tego państwa – nazywam je państwem z dyplomatycznego szacunku – i nie nie mamy większych kontaktów, bo nic się tam nie dzieje. Jeśli pojawi się mikronacja równie aktywna – możemy we dwójkę działać. A jeśli miałoby to być tak, że nasza mikronacja ciągnie za sobą kilka leniwych nacji – dziękujemy. Kuli u nogi nam nie mikronacja była dla wzorem jeśli chodzi o sam rozmach czy patent?W Kanadzie jest fajnie funkcjonująca mikronacja, którą podpatruję, ale jedną z inspiracji była mikronacja koło Egiptu. Ojciec założył państwo tylko po to, by mianować swoją córkę księżniczką. Bardzo pozytywny, może nie jakoś superambitny, ale fajny cel. A ja lubię pozytywnych ludzi, więc dało mi to kopa. Kurde, gość zrobił mikronację żeby zrobić z córki księżniczkę, a ja nie mogę jej założyć by pomóc fundacji?!Bogactwo fauny i flory radomskiej enklawyCo brzmi bardziej absurdalnie – państwo pod Radomiem czy zawłaszczenie zaświatów? Jedno i drugie jest nietypowe, a jedno i drugie jest dopuszczane przez prawo. Do przejęcia zaświatów zainspirował mnie Polak mieszkający w Norwegii, Mariusz Białek, który w 2015 roku zawłaszczył sobie kosmos i zrobił to dokładnie taką samą drogą prawną, jaką ja zawłaszczyłem piekło, niebo, czyściec i wszystkie inne zaświaty. Ten Polak ma swój sklep i sprzedaje ludziom konkretne planety. Posiada wszystko poza naszym układem zawłaszczył Dennis Hope i dorobił się na tym fortuny na sprzedawaniu działek na ostatnio patrzyłem, zarobił na tym 28 milionów dolarów. Także można rozkręcić fajny się wydaje totalną abstrakcją, ale jak już będzie rozwinięty transport międzyplanetarny, taka ziemia na księżycu może być fajną lokatą dla mam kilkanaście planet, więc powiedzmy, że kilka pokoleń po mnie jest ustawionych (śmiech).Zawłaszczenie piekła, nieba i czyśćca przyklepał ci sąd w się powołać na prawo rzymskie, respektowane na terenach Unii Europejskiej, które mówi, że rzecz niczyją można sobie zawłaszczyć. Do zaświatów nikt sobie wcześniej praw nie rościł, więc pozostaje ci zgłoszenie odpowiednich wniosków do sądu, proklamacja, zgłoszenie do notariusza – i już. Nikt nie zgłosił się z aktem prawnym, że wcześniej to zajął. Bóg też nie stawił się w sądzie. Mam prawnie wiążący akt notarialny, który potwierdza, że zaświaty formalnie należą do mnie. A że to wszystko odbyło się w sądzie w Radomiu? Tak działa prawo. Chłopak, który zajął kosmos, też poszedł do sądu rejonowego. Tak jakby powiedzieć: jakie to niesamowite, że jeden sąd może skazać kogoś na dożywocie?! No może, nie potrzeba do tego międzynarodowej – jakkolwiek to brzmi – mogą sobie wykupić u ciebie miejsce w niebie czy czyśćcu. Nic nowego. Kościół robi to od dwóch tysięcy lat. I to bez papierów, a ja mam na wszystko kwity. W sumie taka konkurencja nawet ściągać od kościoła kasę za bezprawne użytkowanie twoich pozew do Watykanu, natomiast niestety dostałem bardzo dobrze prawnie sformułowaną odpowiedź. Napisali mi, że potwierdzają i szanują, że zaświaty należą do mnie, ale oni tylko obiecują do nich prawa, a fizycznie ich nie rozdają. Tak jakbym ja ci powiedział – masz u mnie 20 butelek coli z tego sklepu obok. I dopóki ja tylko ci to powiedziałem, a tych butelek jeszcze nie ukradłem, nikt nie może mnie za nic pozwać. Tak samo odpowiedział mi Watykan – skoro nie ponoszę żadnej straty, nie ma podstaw do zadośćuczynienia. Kościół to jedna z najpotężniejszych światowych organizacji mafijnych, żeby walczyć z nią trzeba troszeczkę większego dokładnie posiadasz? Niebo, piekło, czyściec, co jeszcze?Wszystkie zaświaty wszystkich wierzeń, jakie tylko są na świecie. Do mnie należy Hades, Olimp, Valhalla. Wyszczególniłem to w akcie, by zaraz nikt nie zrobił mi konkurencji. Mam więc monopol na rynku ile chodzi u ciebie ziemia w zaświatach?Wszystkie działki to cegiełka za sto złotych. Nie wiem, jaką powierzchnię ma niebo, dlatego nie sprzedaję działek na hektary. To bardziej zapewnienie: możesz sobie grzeszyć, ile chcesz, masz zagwarantowane miejsce w niebie. Ludzie traktują to raczej jako prezent – chłopak daje dziewczynie miejsce w niebie, inny gość nie lubił wujka, to kupił mu miejsce w wybierają niebo czy piekło?Na początku bardziej piekło, teraz bardziej ku niebu się niebo z 72 dziewicami też posiadasz?Tak, oczywiście. To osobny produkt za 300 się. E, czy ja wiem? To jak promocja. W którym burdelu dostaniesz takie stawki?!Fanatycy religijni też to kupują?Nie mam pojęcia, nie z każdym kupującym rozmawiam. Niektórym księżom się moja działalność nie podoba, a niektórzy reagowali tak pozytywnie, że aż sam byłem zaskoczony. „Bardzo fajna inicjatywa, bo gdy ktoś dostanie taki certyfikat, umocni to jego wiarę”. Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie kwestia wiary, a to, że można wesprzeć tym samym fundację, bo cały zysk z cegiełek trafia na jej konto. Czy ktoś dorabia ideologię i wzmacnia tym wiarę – mam to gdzieś. Sam w ogóle jestem wierzysz w swój produkt! W pewnym sensie nie, nie wierzę w piekło, niebo i tak dalej, ale nie przeszkadza mi bycie posiadaczem konkretnie posiadasz w kosmosie?W kosmosie mam udzielone od jego właściciela dosłownie tylko kilka planet i kilka to to odległych o 40 lat świetlnych. Podejrzewam, że miną całe wieki, gdy to będzie użytkowane. Pytanie też, czy po zmianach jakie będą na świecie ktoś w ogóle jeszcze będzie respektował to prawo własności, które jest teraz. Nie przywiązuję do tego wagi. Nazwijmy to mało pewną lokatą na ile w twojej działalności jest chęci zagrania na nosie systemowi? Pokazujesz, że normalny człowiek może prostymi środkami posiadać niewyobrażalne rzeczy. Dużo. Pokazuję, jak nieudolny jest ten system. Bardziej właśnie system, a nie państwo, bo państwo kojarzy się z tą czy inną władzą a – umówmy się – każda jest do dupy. System jest zły, strasznie dziurawy. Można go wykorzystywać do tego, by krzywdzić innych ludzi – zresztą do tego jest wykorzystywany na bieżąco. Pokazuję, że można bardzo łatwo ominąć system i to wcale nie jest tak, że musisz żyć dokładnie tak, jak system ci nakazuje. Najbardziej nie podoba mi się kontrola państwa nad obywatelami. W założeniu państwo – jeżeli już – miało pełnić funkcję pomocniczą, a pełni nadzorczo-niewolniczą. Kowalski otwiera sobie działalność, płaci ZUS. Powiedzmy, że firma idzie mu dobrze, bo wchodzi na drugi próg podatkowy. Ma 32% dochodowego, 23% VAT-u, to już zapłacił 55% tego, co zarobił. Ale jak nie zarobi to państwo mu nie zwraca! Ja tak samo wkurzam się, gdy gram na giełdzie – jeśli ja w coś inwestuję i zarobię, mam płacić byczy podatek. Ale jeśli nie zarobię, to czemu państwo mi tego nie rekompensuje? To złodziejstwo. System powinien pomagać, a tylko przeszkadza, bo nic nie daje. Płacę składki na opiekę zdrowotną, a do lekarza i tak muszę chodzić prywatnie. Ostatnio poszedłem z żoną i powiedzieli mi, że wizyta za jest takich małych sytuacji, w których państwo kontroluje w absurdalny sposób. Choćby zapinanie pasów – jeżeli zrobisz krzywdę, to tylko sobie, a mimo wszystko musisz to robić pod groźbą o to chodzi. Zakazy. Państwo nie chce pomagać, chce kontrolować. Z tym będę walczył zawsze. Na Facebooku pokazuję głupotę prawną, która istnieje w tym świecie. Ostatnio czytałem, że kamizelka kuloodporna jest w Polsce uznana za broń i na jej posiadanie trzeba mieć specjalne pozwolenie. Możesz mieć ją kolekcjonersko, ale nie możesz jej używać. Czyli jeśli ktoś do mnie strzela, to ja mam obowiązek ją zdjąć, inaczej pójdę siedzieć na pięć lat. To się dzieje w Polsce! Niby w normalnym kraju! Ale najbardziej wkurzają mnie te podatki. Potrafię już zgodnie z prawem je wymanewrować, ale mimo wszystko sam fakt, że są takie wysokie, mnie irytuje. Bo to absurd – nie mogę normalnie zapłacić podatku i muszę kombinować z rajami podatkowymi. Gdyby w Polsce był normalny podatek – ja bym to zapłacił, super, niech będą drogi, szpitale i wszystko. Ale nie ponad 50%! Że tak powiem – niech się walą na działalność ma także dużo szlachetniejszą istotę – wszystko robisz po to, by zareklamować fundację Uroboros, którą prowadzisz. Ludzie myślą, że skoro przejął zaświaty, to pewnie ma jakąś sektę, a skoro stworzył własne państwo, to jest do tego jakimś szaleńcem z wielkim ego. A ja po prostu lubię pokazywać absurdy prawne, ciekawostki i pomagam innym. Oczywiście, że w mojej działalności jest premedytacja marketingowa. Nie warto robić tego, co już jest, lepiej, czego jeszcze nie ma. Samo państwo i tak by powstało, natomiast enklawa na terenie Polski powstała wyłącznie do celów marketingowych. W fundacji zajmujemy się głównie pomocą prawną w różnego typu absurdalnych sytuacjach prawnych. Ktoś dostał wyrok sądu niezgodny z prawem – i co on ma biedny zrobić? Staramy się wtedy pomóc i interweniować. Zajmujemy się też odszkodowaniami – to rynek, na którym wiele firm działa komercyjnie, a my to samo robimy dorobiliście się na sprzedaży zaświatów?Na Kabuto fundacja zarobiła łącznie cztery tysiące złotych. Z zaświatów mamy z kolei przychód 15 tysięcy złotych w skali roku. Ogólnie obracamy małymi dorobiłeś się pewnie wśród znajomych ksywki „Król”. Wiesz co? Mam tak charakterystyczne i kojarzące się z władzą imię, że już ksywka mi niepotrzebna (śmiech).Rozmawiał JAKUB BIAŁEK

Warto również maksymalnie skrócić list i przedstawić sprawę tak rzeczowo, jak tylko to możliwe. Papież dostaje setki listów tygodniowo! Papież bardzo często odpowiada na listy – właściwie w jego imieniu robi to sekretarz stanu lub asesor papieski. Nie zdziw się więc, gdy przyjdzie do Ciebie list z Watykanu! Adres do papieża

Z kartki wycinamy kwadrat i składamy na pół - poziomo i pionowo. Wierzchołki kartki składamy do miejsca gdzie krzyżują się poprzednie zgięcia. Odwracamy kartkę na drugą stronę. Ponownie składamy wierzchołki do miejsca skrzyżowania się pierwszych zgięć. Wierzchołki łączymy ze sobą. Wyrównujemy zgięcia od spodu w taki sposób, aby nie zagiąć wierzchnich części. Składamy całość na pół tak jak na początku i otwieramy. Środek malujemy na niebiesko i czerwono według wzoru. Uważamy żeby nie pokolorować krawędzi. Następnie składamy i piekło niebo jest gotowe do kartka papieru czerwony i niebieski pisak Narzędzia: nożyczki czerwony i niebieski pisak Znaleziono przy zwłokach papierową zabawkę piekło-niebo. Dla krakowskich policjantów będzie to jedno z najtrudniejszych śledztw, gdyż dotyczy gwałtu na bezbronnym dziecku. Muszą jak najszybciej schwytać pedofila, zanim ten skrzywdzi kolejne dziecko.

Wrota do piekła i wrota do nieba Dotknięty do żywego Samuraj podniósł się, żeby uderzyć mistrza. Ten jednak zdążył wyszeptać: – Tutaj otwierają się wrota do piekła… Zawstydzony Samuraj schował szablę do pochwy i pokłonił się przed mistrzem z pokorą. – A tu otwierają się wrota do nieba – odrzekł mistrz z uśmiechem. Od tej pory Samuraj nie miał już żadnych wątpliwości… Piekło i niebo, oraz nasza droga do szczęścia Piekło i niebo są w nas, nie musimy czekać śmierci, żeby je osiągnąć. Oznacza to, że od nas zależy, gdzie się znajdujemy. Podobnie jest ze szczęściem. Duże wrażenie wywarły na mnie słowa Dalajlamy, według których szczęście jest celem życia. Jednocześnie jest ono ćwiczeniem umysłu, czyli stanem, do którego możemy dojść dzięki odpowiednim wysiłkom z naszej strony. Ale o tym kiedy indziej. Czy takie pojęcie piekła i nieba przemawia do Was? I idea, że tworzymy je w nas, poprzez nasze wybory? Podzielcie się z nami Waszymi refleksjami na ten temat, w komentarzach pod tekstem.

My, co prawda, przyzwyczailiśmy się do mówienia, że niebo jest nad nami, a piekło głęboko w ziemi. Kościół naucza jednak inaczej: niebo to najwyższe szczęście człowieka, przeżywane w bliskości z Bogiem. Bliskość ta, jak mówi Pismo Święte, polega na tym, że będziemy oglądać Boga Minecraft to jedna z najbardziej kompletnych gier wideo z otwartym światem, która istnieje, mimo że jest niezależna, a co więcej, możesz uzyskać dostęp do innych wymiarów. Dzięki temu uzyskasz różne materiały narzędziowe, dlatego ważne jest, aby wiedzieć jak zrobić portal w Minecrafcie do innego wymiaru – Niebo, piekło, lune, koniec rzecz biorąc, możesz tworzyć niesamowite, nowoczesne domy, broń, zbroje i tak dalej, po prostu grając w świecie podstawowym, w którym jesteśmy spawnowani od początku. Ale aby ukończyć największe wyzwanie Minecraft jak zabicie Kresowego Smoka lub Smoka Końca, musisz iść do piekła, aby zebrać drugiej strony, doświadczenie Minecrafta zostało znacznie bardziej rozbudowane dzięki plikom modyfikatorów, zwanych także modyfikatorami lub po prostu modami. Modyfikują one grę, dodając lub usuwając elementy, tworząc w ten sposób dynamikę gry, która może być bardzo różna i lepsza niż sama więcej, jeśli chcesz zabić smoka końca w grze Minecraft, aby otrzymać unikalne nagrody i doświadczenie, musisz udać się do wymiaru końca. Z tego, co widzimy, te dwa wymiary mają podstawowe znaczenie dla postępu w grze i poprawy jako gracz dobrze znane pliki modyfikatorów pozwalają nam osiągnąć nowe, świeże wymiary, takie jak dobrze wykonane niebo, a także ciekawy księżyc. W każdej z tych witryn można znaleźć różne materiały i możliwe przydatne narzędzia do użycia podczas całej podróży podczas pokrytego siatką świata sprawić, by portal w Minecrafcie wszedł do Piekła i Końca?Możesz przejść do wymiaru Piekło i Koniec łatwiej niż do Księżyca i Nieba, zaczynając bez konieczności pobierania pliku modyfikatora. Aby jechać do tych miejsc, po prostu musisz zbuduj niezbędne portale, gdy już je ukończysz, pozostaje tylko je włączyć i iść do diabła, musisz zdobyć obsydian za pomocą kilofa łącznie 12 blokówktóre możesz zdobyć wlewając wodę do lawy lub odwrotnie. Musisz umieścić 4 bloki jako podstawę, w sumie 4 kolumny z każdej strony i 4 jako dach tym wszystkim, co pozostaje, to po prostu zapalić go za pomocą krzesiwa, tak jakbyś zapalił blok zwykłej trawy ze świata zakończysz ten krok, zobaczysz, jak portal rozświetla się fioletową aurą, która przeniesie cię do podziemnego świata, gdy go aby wejść do Kresu, musisz najpierw znaleźć portal, który zwykle znajduje się w podziemnej fortecy w kopalni. Aby go znaleźć, musisz użyć oczu Endera, kilku cennych przedmiotów, które po użyciu prowadzą cię do portalu po znalezieniu portalu, zobaczysz serię tabel ułożonych w układzie 3 x 3, które mogą, ale nie muszą, mieć na nich ostateczny wzrok. To, co następuje, jest proste Umieść oczy endera za pomocą przycisku akcji na każdym z całkowicie pustych stolików, a portal w końcu się sprawić, by portal w Minecrafcie wkroczył w wymiar nieba i księżyca?Pierwszą rzeczą, którą powinieneś wiedzieć, jest to, że jedynym sposobem, w jaki będzie to możliwe, będzie użycie pliku modyfikatora, który na to pozwala. Możesz je zdobyć, wyszukując w Google ich cechy, kiedy masz ich imię, powinieneś po prostu pobierz i zastosuj wejść do nieba, musisz zbierz 12 bloków świetlistego kamienia, które możesz uformować na podstawie materiałów zebranych w je w taki sam sposób, w jaki robisz port do podziemi, i możesz je oświetlić, tworząc lub wytwarzając żółtą zapalniczkę, którą przynosi mod. Gdy to zrobisz, portal do nieba zostanie otwarty, uważaj, aby przez niego przejść, ponieważ jeśli nie będziesz ostrożny, możesz wpaść w jeśli jest to portal na księżyc, jest to bardziej skomplikowane, ponieważ istnieje więcej sposobów, które pozwalają ci udać się na księżyc. Wszystko będzie zależeć od tego, którego używasz, ale bez względu na to, który to jest, możesz nauczyć się to robić z przewodnikiem po dzięki temu wyjaśnieniowi możesz stworzyć portal w Minecrafcie do innego wymiaru, wykonując wymienione kroki. Mamy nadzieję, że okażą się przydatne! KRAKÓW + trasa promująca album + piekło + niebo + Forty Kleparz Artur Rojek akurat w zespole WaluśKraksaKryzys nie zajmuje się bookingiem, menagamentem
Duża Scenawiek 7+ 90 minut 30zł n; 27zł ul; 25zł gr. PREMIERA O SPEKTAKLUTWÓRCYWARSZTATY RECENZJE NAGRODYPIEKŁO - NIEBO w reżyserii Jakuba Krofty to baśniowe widowisko, którego akcja rozgrywa się między ziemią, niebem i piekłem. Główna bohaterka, mama siedmioletniego Tadzia – miłośnikom muzyki klubowej znana jako DJ DAJE RADĘ - trafia do nieba. Szybko jednak uznaje, że jej czas jeszcze się nie skończył i że za wszelką cenę musi wrócić na ziemię do swojego synka. W trakcie ucieczki z zaświatów poznaje diabła, który chciałby zostać człowiekiem, archanioła, który kiedyś był człowiekiem, oraz własnego tatę, który jest tylko połową człowieka. Tę trochę wesołą, a trochę smutną historię opowiada nam Tadzio, który po odejściu mamy schował się w szafie i nie chce z niej wyjść. Wraz z nim przeżywamy stratę i próbujemy się z nią pogodzić. PIEKŁO – NIEBO to spektakl o miłości i przemianach, które musimy akceptować, żeby żyć pełnią życia. A jednocześnie o kobiecej sile, buncie, niezgodzie na to, co przynosi nam los. I o tym, że matki zawsze DAJĄ Maria WojtyszkoREŻYSERIA Jakub KroftaSCENOGRAFIA Matylda KotlińskaMUZYKA Grzegorz MazońCHOREOGRAFIA Aneta JankowskaREŻYSERIA ŚWIATŁA Damian PawellaPROJEKCJE Jakub LechASYSTENTKA SCENOGRAFA Agnieszka ZdonekINSPICJENT Małgorzata Mańko-Drozd OBSADADIABLICA MANIA Jolanta GóralczykTADZIO, MATKA BOSKA Anna Makowska-Kowalczyk / Aleksandra MazońMAMA TADZIA Agata KucińskaPOTĘPIENIEC 1, GRZESZNICA, AKTORKA Marta KwiekANIOŁ Patrycja Łacina-MiarkaCIOTKA RENATA Edyta SkarżyńskaPOTĘPIENIEC 2, GRZESZNIK 2, DOROSŁY TADZIO Grzegorz BorowskiPOTĘPIENIEC 3, DZIADEK Krzysztof GrębskiŚWIĘTY PIOTR, GRZESZNIK 3, AKTOR Radosław KasiukiewiczOSMÓŁKA Marek KoziarczykBELZEBUB Konrad Kujawski BÓG Tomasz MaśląkowskiLUCYFER Grzegorz MazońSANDALFON Sławomir PrzepiórkaWarsztat do spektaklu to zajęcia teatralne związane z tematem, formą i problematyką przedstawienia. Ich celem jest umożliwienie uczestnikom dzielenia się doświadczeniami związanymi z odbiorem spektaklu – np. o tym, co było ważne, co ich dotknęło, co zapamiętają na dłużej. W trakcie warsztatów nie ingerujemy w przedstawienie, które jest autonomicznym i osobnym dziełem. Nie objaśniamy go, ale wskazujemy możliwe konteksty interpretacyjne. Tworzymy przestrzeń, w której widzowie mogą zadawać pytania. Umożliwiamy bardziej świadomy odbiór przedstawienia i otwieramy na indywidualne, nieoczywiste odczytania. Podczas zajęć nie tylko mówimy; uruchamiamy także nasze ciała i wchodzimy w konkretne działania teatralne. PODOBNO NIEMOŻLIWE - warsztaty kontekstowe do spektaklu PIEKŁO – NIEBO w reżyserii Jakuba Krofty dla dzieci od 7. roku życia i ich opiekunów Mama Tadzia, główna bohaterka PIEKŁA – NIEBA, jest gotowa na wszystko, by przeciwstawić się losowi i wrócić z zaświatów na ziemię, do swojego synka. W imię miłości buntuje się, narusza zasady, wywraca do góry nogami zastany porządek, a tym samym zmienia życie wielu ludzi (i nie tylko ludzi). Ma odwagę walczyć z tym, co się jej w świecie nie podoba. Zmusza tym samym nas do zadania sobie kilku niełatwych pytań. Czy zawsze należy być grzecznym i posłusznym? A jeżeli czujemy, że dzieje się coś złego? Czy zawsze należy dążyć do celu? Czy można to robić za wszelką cenę? Teatr co prawda nie jest miejscem, w którym dostaniecie gotowe odpowiedzi na te pytania. Ale możemy się wspólnie nad nimi zastanowić. Koncepcja i prowadzenie warsztatów: Katarzyna Krajewska Uwaga: Warsztaty do PIEKŁA-NIEBA odbywają się po spektaklu. Liczba miejsc jest ograniczona. Osoby i grupy chętne do wzięcia udziału w zajęciach proszone są o kontakt z Biurem Organizacji Widowni w celu rezerwacji biletów - 71 335 49 11/12/49. Czas trwania ok. 60 min. Mistrzowsko, o tym, jak pogodzić się ze stratą / Dorota Olearczyk / Z nieba do piekła. I z powrotem / Magda Piekarska / Wrocław Wyborcza Piekło, niebo i mały chłopiec. Po premierze w Teatrze Lalek / Agnieszka Kołodyńska / Mama Jola robi piekło Bogu i Lucyferowi / Waldemar Brygier / Życie to werwa, pasja i miłość / Małgorzata Matuszewska / Gazeta Wrocławska Teatr Lalek: znakomite „Piekło – Niebo” / Małgorzata Matuszewska / „PIEKŁO - NIEBO” czyli zaskakująca podróż w Teatrze Lalek / Joanna Klima / O trudnych sprawach z niewielkim wyczuciem / Zuzanna Zajt / 'Piekło-niebo': Mama da radę, nawet po śmierci / Iwona Szajner / Niczego nie rozumiecie, ale i tak was lubię / Karolina Okurowska / Piekło-Niebo / Karolina Augustyniak / Mama Tadzia idzie do nieba / Mirosław Kocur / Nie taki diabeł straszny / Maria Maczuga / Piekło-Niebo / Grzegorz Chojnowski / Piekło-Niebo / Dagmara Chojnacka / Radio Wrocław / PIEKŁO-NIEBO "1-0" / Karolina Obszyńska / Nieświęte niebo / Anna Wakulik - członkini Komisji Artystycznej XIII Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej / Niezwykły spektakl rozpoczął Małe Warszawskie Spotkania Teatralne / Andrzej / W odlotowych zaświatach / Wiesław Kowalski / „Piekło-Niebo” Marii Wojtyszko w reżyserii Jakuba Krofty z Wrocławskiego Teatru Lalek na początek 37. Warszawskich Spotkań Teatralnych / Marzena Dobosz / 23. OGÓLNOPOLSKI KONKURSU NA WYSTAWIENIE POLSKIEJ SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ | główna nagroda dla MARII WOJTYSZKO za tekst sztuki XXI Festiwal Teatralny Korczak | Teatr Powszechny w Warszawie | Wyróżnienie za tekst sztuki dla Marii Wojtyszko,- Wyróżnienie aktorskie dla Agaty Kucińskiej za rolę matki,- Wyróżnienie dla spektaklu za "opisanie spraw poważnych w zabawny sposób",- Świadectwo Wysokiej Jakości i Poziomu Artystycznego,- Nagroda KOT W WORKU w postaci zaproszenia ze spektaklem na XXII edycję Festiwalu KORCZAK dla zespołu WTL. III Festiwal małych Prapremier | Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu | GRAND PRIX za najlepsze przedstawienie- najlepszy tekst - MARIA WOJTYSZKO- najlepsza rola męska - TOMASZ MAŚLĄKOWSKI - odtwórca roli Boga. Nominacja do nagrody WARTO 2017 w kategorii Teatr dla MARII WOJTYSZKO WROCŁAWSKA NAGRODA TEATRALNA 2017 | dla Jakuba Krofty i Marii Wojtyszko za tekst i reżyserię spektaklu Ranking NAJLEPSZY, NAJLEPSZA, NAJLEPSI - ankieta krytyków miesięcznika "Teatr" - NAJLEPSZE PRZEDSTAWIENIE | Szymon Kazimierczak - NAJLEPSZA NOWA POLSKA SZTUKA (ogłoszona drukiem lub wystawiona) | Szymon Kazimierczak i Wiesława Kowalskiego- NAJLEPSZA ROLA KOBIECA | Agata Kucińska odtwórczyni roli Matki | Szymon Kazimierczak i Jacek Sieradzki - NAJLEPSZE PRZEDSTAWIENIE TEATRU LALKOWEGO | Wiesław Kowalski i Joanna Puzyna-Chojka- NAJLEPSZE PRZEDSTAWIENIE DLA DZIECI/MŁODZIEŻY | Szymon Kazimierczak, Jacek Kopciński, Jolanta Kowalska, Jacek Sieradzki, Jacek Wakar
Piekło niebo origami 2 Lewy dolny róg zagnij do góry do prawej krawędzi kartki, tak, aby krawędzie się pokrywały. Zobacz poradę .
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/654
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/122
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/552
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/575
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/990
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/149
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/791
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/902
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/831
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/51
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/431
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/446
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/132
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/229
  • 2wgp6fcx5r.pages.dev/319
  • jak się robi piekło niebo